|

Dwa rodzaje myślenia, o których się nie mówi – czyli skąd bierze się EGO

Jednym z wątków narracyjnych, które z dużą siłą wyodrębniają się we współczesnych trendach myślowych, jest zrównoważony rozwój. Wątek ten oczywiście dzieli się na wiele odgałęzień. W jego ramach można wyróżnić dosyć ciekawe zjawisko – mianowicie szeroki rozdźwięk opinii, podejść oraz zaleceń w kwestii samego myślenia. Dla jednych jest ono ukoronowaniem ludzkich możliwości, narzędziem do „wymyślania siebie” oraz kreowania swojej rzeczywistości – najczęściej „rzeczywistości” sukcesu. W innych obszarach tego nurtu, myślenie jest wręcz potępiane, traktowane jako przyczyna naszej niedoli – zasilacz „ego”, które odgradza nas od prawdziwych pokładów naszej tożsamości. Spotykamy więc niejako dwa rodzaje myślenia w temacie samego myślenia. Niniejszym tekstem chciałabym je uporządkować i nakreślić pewną perspektywę, w której każda z tych odnóg będzie miała szansę znaleźć swoje miejsce, w kontekście tego, co nazywam prawdziwym, kompletnym, pełnym myśleniem.

Ogólnie jesteśmy święcie przekonani – zwłaszcza w cywilizacji zachodniej – o swojej postępowości, triumfie myśli nad instynktami, technologii nad naturą etc. Myśl ludzka ma być wisienką na torcie naszej wspaniałości. Osobiście uważam, że nic bardziej mylnego, gdyż to, czym nagminnie się posługujemy – zasadniczo nie jest pełnym, kompleksowym myśleniem. Zacznijmy jednak od początku, zwracając się ku “anatomii” subtelnych struktur osobowości człowieka. W ujęciu, które proponuję, myślenie jest jedną z warstw, które się na nią składają. W uproszczeniu można przyjąć, iż ludzka osobowość posiada ich cztery:

 

W dzisiejszych czasach, identyfikujemy się w zasadzie tylko i wyłącznie z warstwą fizyczną oraz mentalną, gdzie tą drugą uznajemy za całość naszej psychiki (psychika – ta część osobowości, której nie widać cielesnymi oczami, a o istnieniu której wiemy). Tymczasem pomiędzy warstwą cielesną a mentalną znajdują się jeszcze warstwy syntoniczna (pisałam o niej wcześniej tutaj) oraz emocjonalna, które myślenie potoczne określa ogólnym pojęciem podświadomości.

 

Tworzenie symulacji jako jedna z istotnych cech warstwy myślowej

W artykule zatytułowanym Dlaczego pozytywne myślenie nie działa, wspominałam, że warstwa myślowa funkcjonuje trochę jak fotograf. Zbiera ona dane z pozostałych warstw osobowości, łącząc je w pewien uporządkowany film, obraz, który powinien być odzwierciedleniem naszych doświadczeń, zebranych w pozostałych warstwach. W telegraficznym skrócie – tak powstaje pełna, kompletna myśl. Warstwa myślowa posiada również taką właściwość, że może tworzyć w swoim obrębie coś w rodzaju kopii zapasowej całej osobowości, czyli SYMULAKR (symulakr -podobieństwo, pozór), bardzo realistyczny fantom. Działa on na zasadzie programu komputerowego, którego używamy, by zaplanować prace modernizacyjne nad jakimś np. budynkiem. W tej analogii żywa, składającą się z czterech warstw osobowość, będzie analogią budowli. Natomiast symulakryczny fantom, to alegoria jej projektu, zapisanego w programie komputerowym, który znakomicie odtwarza nawet najmniejsze detale: np. różnice w odczuciach dotyczące użytych materiałów, wielkości okien, kafelek na podłodze itd. Ogólnie pojęta wirtualna rzeczywistość oraz to, w jaki sposób się do niej odnosimy – jest również dobrą przenośnią szerszego kontekstu, w jakim funkcjonują wspomniane wyżej, fantomowe zapisy.

Warstwa myślowa posiada więc zdolność tworzenia symulacji – symulakr – czyli wiernych kopii rzeczywistości, z którą się styka. Dzięki takim jej narzędziom, mamy między innymi możliwość przewidywania. Technicznie polega to na tym, że możemy nanieść zmiany w symulakrycznym odzwierciedleniu naszej osobowości, przed rekonstrukcją „żywego budynku”. W ramach  fantomowego skanu mamy więc możliwość sprawdzić, czy „przemalowanie ścian” oraz „wymiana okien” będzie dla nas satysfakcjonująca. Następnie – wypadałoby owe zmiany nanieść na prawdziwy budynek…. I tutaj dopiero zaczynają się schody.

Problem polega na tym, że tego nie robimy. Współczesny człowiek skupia się bowiem nieustannie na wprowadzaniu i symulowaniu zmian w owej kopii, fantomowym zapisie samego siebie, które nie mają przełożenia na zmiany w żywym gmachu osobowości. Innymi słowy – rzeczywisty stan budynku nie pokrywa się z danymi umieszczonymi w jego kopii zapasowej, w projekcie. Dlatego też zaczyna ona niejako żyć swoim własnym, autonomicznym życiem. Na tym – między innymi – polega mechanizm powstawania EGO.

 

 

EGO – autonomiczny symulakr

Tak jak widzimy na powyższej planszy, ego jest tym małym, zamazanym ludzikiem, usytuowanym w warstwie myślowej. To program projektowy, który zaczął żyć swoim osobnym życiem. Jest on bardzo realistyczny: ma swoje odczucia, pragnienia, przeżycia (wszak jest również kopią naszej organicznej warstwy syntonicznej i emocjonalnej). Są one jednak przesunięte względem rzeczywistych potrzeb żywej osobowości (większej postaci). Poza tym – to na nim postawiony jest główny akcent naszej tożsamości. Ego wybudowane jest na przekonaniach i wyobrażeniach, nieodzwierciedlających wiernie treści znajdujących się w żywej tkance naszej osobowości.

Dzieje się tak dlatego, że praktycznie cała nasza kultura, opiera się na interakcji między fantomowymi “ludzikami” w nas. Wszelka socjalizacja dąży do tego, by przenieść główny ośrodek tożsamości z prawdziwej, żywej osobowości, do tego superrealistycznego fantomu i uznać jego fantomową przestrzeń za coś prawdziwego, obowiązującego, normalnego. Zauważmy, że w tym celu nasza psychika została wyposażona w całą serię mechanizmów obronnych: wyprać, projekcji, somatyzacji itd., które za wszelką cenę bronią naszego fantomowego świata.

EGOfantom („człowiek – ja”), nie może istnieć samodzielnie. Jest on zasilany przez żywą osobowość, która w pewnych cyklach czasowych daje nam znać, że nie jest w stanie dłużej wytrzymywać napięć, wynikających z różnic pomiędzy tym, co znajduje się w fantomie, a jej realnym stanem. Przykładem tego może być wykonywanie dobrze płatnej, prestiżowej pracy, która jednak nas nudzi i nie spełniamy się w niej, bądź tkwienie w małżeństwach z „rozsądku”. Napięcia te powodują w psychice stany zapalne. W pewnych momentach są one tak wielkie, że wybuchają w najmniej oczekiwany sposób, prowadząc do różnych życiowych katastrof. Istotny jest tu również fakt, iż praca ciała fizycznego, warstwy syntonicznej oraz emocjonalnej jest niezbędna dla istnienia warstwy myślowej, w ramach której zagnieżdża się EGO. Dobrą ilustracją tego zjawiska jest film „Matrix” i wizja ludzi, jako baterii zasilających cały system iluzji, trzymający ich w zniewoleniu. Na tym właśnie polega bycie „więźniem własnego umysłu” – chociaż osobiście powiedziałabym, że warstwy myślowej, bo gdybyśmy posługiwali się prawdziwym umysłem, powstawanie takich przejmujących kontrolę fantomów, byłoby niemożliwe.

 

 

Upośledzenie właściwego myślenia

Utrzymywanie głównego akcentu tożsamości na egoidalnych fantomach, rodzi jeszcze jeden skutek – owocuje upośledzeniem zdrowego, pełnego myślenia. Fantom również posiada swoją warstwę myślową, która jednak nie jest w stanie „obrobić” całego materiału, dotyczącego żywej, realnej osobowości (czyli większej postaci na planszach). Myślenie obejmujące żywą osobowość jest znacznie bardziej wymagające i – ogólnie rzecz ujmując – NIELINIOWE. By móc z niego efektywnie korzystać, trzeba ĆWICZYĆ się w jego zastosowaniu, a my po prostu tego nie robimy. Zazwyczaj jest bowiem tak, iż objawy realnego myślenia odbierane są jako ekscentryczne, dziwne, “odjechane”, nie na miejscu. Za “normalne” uważane jest myślenie fantomowe, dlatego właśnie głównie nim ludzie posługują się do poruszania w świecie i to ono wyznacza obowiązujące w nim standardy. Dodatkowo ten typ myślenia, potocznie nazywany jest umysłem – co uważam za absolutnie  nietrafne i w konsekwencji – mogące wywoływać wiele nieporozumień.

Nie mniej ów fantomowy mechanizm, jest niezwykle żywo pracujący: mieli wszelkiego rodzaju rozpamiętywanie przeszłości, martwienie się o przyszłość, zabieganie o utrzymywanie bieżącego statusu społecznego oraz wszystkich istotnych dla nas rzeczy, z prędkością karabinu maszynowego. Myślenie fantomowe jest jazgotliwe, chaotyczne i – co najważniejsze – PUSTE. Wierzcie mi proszę, że można je rozpoznać. Osobiście odbieram je tak, że osoba posługująca się nim, nie do końca wie, co mówi, bądź też nie mówi od siebie. Zasadniczo – niewiele z tego myślenia wynika. Dzieje się tak dlatego, iż myślenie fantomowe uwzględnia dynamikę działania samego fantomu, a nie całej ludzkiej psychiki. Zabieranie się za myślenie o żywej rzeczywistości byłoby właściwie dla niego zabójstwem – przegrzałoby się tak samo, jak komputer pod ciężarem zbyt dużej ilości danych naraz.

 

Reaktywacja prawdziwego UMYSŁU

W tym miejscu pojawia się kolejna istotna kwestia: wiele praktyk rozwojowych mówi o wyłączaniu myślenia i piętnuje umysł oraz myślenie jako takie. Sama jednak zalecałabym tutaj ostrożność, ponieważ istnieje tu niebezpieczeństwo wylania dziecka z kąpielą.  Jeśli naszym zamiarem jest faktyczne zregenerowanie prawdziwego ludzkiego UMYSŁU,  w pierwszej kolejności rzeczywiście należy wygasić fantomowe myślenie, mające miejsce w przestrzeni EGO. W dalszej kolejności jednak, proces ten nie polega na tym, by potępiać, hamować i tłamsić myślenie w ogóle, gdyż wówczas umysł nie zostanie zregenerowany. Jednym z pierwszych kroków w tym procesie, jest ćwiczenie rozróżenia  między żywą rzeczywistością, a rzeczywistością fantomową. Nie jest to łatwe, gdyż niektóre elementy są dla nich wspólne (między innymi rzeczywistość fizyczna – cielesna), a nauczenie się rodzielania ziarna od plew wymaga nieco czasu, cierpliwości oraz praktyki.

 

rodzaje myślenia

 

Cały proces jest bardziej poważny, niż z pozoru się wydaje, gdyż związany jest z “wymianą” tożsamości. Powyższe plansze pokazują dwie osobowości. Jedna z nich dąży do odzyskania harmonii w ramach swojego żywego systemu. Druga to klasyczna egoosobowość, z jaką rodzi się i pozostaje większość z nas w tym świecie. Obrazki te ujawniają jedną zasadniczą różnicę – główny ośrodek tożsamości (niebieska gwiazdka), jest inaczej usytuowany. Zatem jeśli dążymy do tego, by reaktywować umysł wraz z pełnym myśleniem, konieczne jest przesunięcie głównego ośrodka tożsamości z EGOfantomu do żywej osobowości. Aby to się udało – czeka nas po drodze wiele etapów- między innymi praca z własnym cieniem (w skrócie – treściami podświadomości), jak również wygaszenie ego.

 

Nie jest to proces łatwy, ponieważ  EGOfantom cechuje się już znaczną autonomią – jest w pewnym sensie odrębnym istnieniem, które nie chce dobrowolnie się rozwiązać, tym bardziej, że jest osadzony w sprawnie działającym, fantomowym środowisku (kultura&społeczeństwo), które potwierdza i wzmacnia jego odrębność. Dlatego niezbędna jest tu uczciwość względem siebie oraz rozwinięty zmysł obserwacji, zarówno wewnętrznej jak i zewnętrznej. Silne PRAGNIENIE powrotu do realnego życia, AKCEPTACJA i łagodność dla samych siebie oraz dla stanu/sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, to również niezbędne elementy tego procesu.

 

Poniższy rysunek w niektórych systemach wiedzy nie jest niczym odkrywczym. Zazwyczaj tak się w nich przedstawia subtelną “anatomię” osobowości ludzkiej. Nie mniej moim zdaniem jest to schemat sugerujący, co właściwie mamy przed sobą za cel odbudować, ponieważ faktyczny stan, w jakim aktualnie znajdują się ludzie, odrysowany jest na poprzednich planszach.

W ten sposób, schematycznie przedstawia się ludzki umysł – jest to warstwa myślowa, posiadająca kontakt ze wszystkimi pozostałymi warstwami żywej osobowości, które pozostają ze sobą w harmonii. Nie obserwujemy tu żadnych autonomicznych fantomów. Wszystko jest spójne i koherentne, dążące do jasności oraz transparencji. Główny ośrodek tożsamości spoczywa  tu na sercu (tak – na SERCU – a dlaczego – to już ina historia 😉 ). Kiedy posługujemy się takim instrumentem, faktycznie możemy zacząć mówić o tym, że używamy myślenia: pełnego, komplementarnego, świadomego, co dookoła siebie kreuje. Gdybyśmy porównali ten rysunek z rysunkiem EGOfantomu – na pierwszy rzut oka ciężko byłoby znaleźć różnicę. Podobnie trudno jest rozróżnić fantom od żywej rzeczywistości, jeśli 95% tego, z czym spotykamy się w życiu to SYMULAKRA. Dlatego też  własne rozpoznanie jest kluczem do rozróżnienia w tym temacie. Od niego też w dużej mierze zależy, czy ten artykuł będzie miał dla osoby czytającej jakikolwiek sens i znaczenie.

 

Podobne wpisy

3 komentarze

  1. Myślę że ostatnie pogrubienie zdanie “Dlatego też  własne rozpoznanie jest kluczem do rozróżenia w tym temacie.” Jest istotne.
    Tylko sam mogę to odkryć, nikt tego nie może mi dać. Zrozumieć.

  2. Skąd się bierze ten egofantom ? Rodzimy się z nim w postaci “potencjału”, który spuchnie w procesie wychowania, czy też jego rozmiar i siła rażenia są z góry zaprogramowane jak np. kolor oczu czy wzrost ?
    Z obserwacji moich wynika że samo wychowanie owszem bywa paliwem zasilającym ten twór ale z drugiej strony członkowie tej samej rodziny mają egofantomy różnych rozmiarów. I tak Ci z patologicznym , rozdmuchanym ego egzystują wraz z tymi pokornymi, którzy ego zdają się nie mieć. wcale.
    Bardzo mi pomogło w identyfikacji mojego egofantomu przeczytanie książki autorstwa Eckhrta Tolle pt. Potęga terźniejszości. M.in dzięki wiedzy w niej zawartej widzę co czasami ten egofantom próbuje ze mną robić i jak mnie ciągnie na manowce. paplając nieustannie, podczas gdy JA nie chcę tego już słuchać i zdaję sobie sprawę, że to MNIE męczy i odbiera cenną energię.
    Jak praktycznie uciszyć/spalić/usunąć ten patologiczny twór, przyśpieszyć proces dochodzenia do siebie oto jest pytanie. 🙂 Gdybyś mogła Anito coś jeszcze napisać odnośnie takiej praktyki byłabym wdzięczna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *