zwierzęcość człowieka
|

Zwierzęcość człowieka – czy można ją oswoić?

Człowiek człowiekowi wilkiem jest” – głosi jedno z oficjalnych stanowisk świadomości kolektywnej. Nasza przesiąknięta zachodnioeuropejskim „chrześcijaństwem” kultura, bardzo mocno piętnuje zwierzęcość człowieka, która wyraża się we wszelkiego rodzaju popędach, żądzach, pragnieniach. Obszar ten został zepchnięty do kolektywnego cienia – jest on tematem tabu oraz obiektem ogromnej winy i wstydu. Skutkiem tego wszystkiego jest fakt, że wyrastamy pod parasolem przekonań, iż jesteśmy nie tylko dla innych, lecz również siebie samych – czymś niebezpiecznym, nieokiełznanym. Że drzemią w nas żądze, pragnienia oraz instynkty, które należy tępić, ponieważ zagrażają porządkowi społecznemu. W związku z tym potrzeba nam całego systemu kontroli, który będzie stał na straży naszego bezpieczeństwa tak, byśmy się nawzajem nie pozabijali.

 

Sądząc po tym, do czego zdolni są ludzie – na pierwszy rzut oka trudno nie zgodzić się tym faktem – wszak lepiej i bezpieczniej jest wybierać mniejsze zło i przetrwać w naszym dzikim świecie. Osobiście uważam jednak, iż swego rodzaju gwałtowność oraz nieopanowane zachowania, które można opisać jako ludzką zwierzęcość, są wynikiem nierozpoznania pewnej warstwy w osobowości człowieka, co do której na chwilę obecną nie ma zbyt wiele wiedzy ani chęci, by ją zrozumieć i oswoić.

 

Celem niniejszego tekstu jest więc odsłonięcie tego miejsca w osobowości, które pomimo swojej odrębności oraz istotności,  jest w zasadzie nierozpoznane, a jego atrybuty przypisywane są obszarom z nim sąsiadującym. Sprawa jest o tyle ciekawa, że obszar ten jest prądnicą naszego działania: daje nam energię, zacięcie oraz pasję do tego, by móc tworzyć, działać i w ogóle wyrażać się w tym świecie. Czym więc jest to miejsce i jak je znaleźć? Odpowiedź nie jest oczywista: gdyż przestrzeń ta znajduje się dosłownie „pomiędzy” naszym ciałem fizycznym, a emocjami.

 

Gdzie mieszka zwierzęcość człowieka?

 

Co to właściwie znaczy, że zwierzęcość człowieka zamieszkuje między ciałem fizycznym a emocjami? Dla zobrazowania tego, co mam na myśli, posłużę się poniższym rysunkiem. Osobowość człowieka zbudowana jest z warstw, które szeregują się w następujący posósb:

resharmonica osobowość

Z identyfikacją warstwy myślowej, emocjonalnej oraz fizycznej nie mamy zazwyczaj problemu: myślenia używamy przy rozwiązywaniu problemów dnia codziennego, emocje odczuwamy w relacjach z innymi ludźmi, a co do ciała fizycznego – nikt nie wątpi w jego istnienie. Jednak wyróżniona tu warstwa syntoniczno- intuicyjna (Syntonia z gr. współbrzmienie), może początkowo wprawiać w zdziwienie, gdyż zazwyczaj nie mówi się o niej jako o czymś osobnym, a cechy ją wyróżniające, przypisuje się bądź to emocjom, bądź to ciału fizycznemu. Jednak to ona jest właśnie tym miejscem, w którym mieszka zwierzęcość człowieka.

 

Warstwa syntoniczno – intuicyjna znajduje się pomiędzy fizyczną oraz emocjonalną, dlatego też odbiera przepływy informacji zarówno od jednej jak i od drugiej. Można ją porównać do terytorium, które uległo rozbiorom i zaanektowaniu przez swoich sąsiadów. Na przykład: kiedy mówimy o kiepskim stanie emocjonalnym (choćby stresie), od razu wskazujemy na jego niekorzystny wpływ na ciało fizyczne: boli nas brzuch, mamy kołatanie w sercu etc. I w drugą stronę – kiedy przychodzi do długotrwałej choroby, zazwyczaj mowa o tym, że stan ciała fizycznego wpływa na nasz zły stan emocjonalny – jesteśmy smutni, załamani itd. Ogólnie nie jest to zupełnie błędne: warstwa fizyczna oraz emocjonalna mają na siebie wpływ, jednak poprzez pośrednika: warstwę syntoniczno – intuicyjną.

 

Kolektywne wyparcie

 

Oddzielnym tematem są przyczyny, dla których obszar ten pomijany jest w oficjalnych zasobach kolektywnej wiedzy, bądź też jego działanie jest „rozmywane”. Nie mniej zauważmy, że jeśli chodzi o obszary życia społecznego, w zasadzie każda z warstw posiada jakąś dziedzinę, która jest z nią związana w bezpośredni, łatwy do zidentyfikowania sposób: myślenie – to nauka, studia, dyskurs społeczny. Emocje są obszarem zainteresowania psychologii oraz całej sfery związanej z kobiecym punktem widzenia świata. Ciało fizyczne to oczko w głowie medycyny. Natomiast – nasza warstwa syntoniczno – intuicyjna, wydaje się nie mieć żadnego oficjalnego „opiekuna”. Tymczasem, wbrew pozorom jest ona związana z całym szeregiem rozległych kwestii, które wzbudzają u ludzi największe poruszenie: czyli z pieniędzmi, seksem oraz władzą. Jeśli chcieć uczciwie przyjrzeć się temu, na czym opierają się wątki różnych życiowych perypetii oraz gdzie skupia się uwaga znakomitej większości ludzi – właściwie musielibyśmy sobie otwarcie powiedzieć, że dotyczą one właśnie tych tematów. Sfery te wywołują u ludzi największe napięcie oraz zainteresowanie – na czym między innymi prasa brukowa opiera swoją dużą poczytność. Seks, władza i pieniądze, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności zazwyczaj współwystępują, łączą się ze sobą, co pozwala wysnuć wniosek o jakiejś ukrytej, łączącej je nici. Osobiście uważam, iż jest nią warstwa syntoniczno – intuicyjna (niektórzy mogą znać ją pod określeniem „eteryczna”), a raczej jej regresja na poziomie kolektywnym oraz – niestety – na chwilę obecną w przeważającej części wypadków – indywidualnym.

 

Zwierzę zamknięte w ciasnej klatce

 

Natura oraz charakter warstwy SI, są związane z siłą życiową: wspomnianym wcześniej napędem, mocą do działania oraz do kreowania rzeczywistości wokół siebie. W świecie zachodnim, dzięki silnemu wykluczeniu tego obszaru – możemy gdzieniegdzie znaleźć jedynie wzmianki oraz sugestie na okoliczność jego występowania. Jedną z takich poszlak, jest Freudowskie, odpowiedzialne za instynkty oraz popędy – ID. Inne poszlaki w związku z jej istnieniem, można znaleźć w medycynie chińskiej, w której występuje ona jako siła życiowa – chi.  Zachodnia psychologia wspomina również o syntonii, czyli pewnej właściwości psychiki ludzkiej, która wyraża się w bezpośrednim współprzeżywaniu z ludźmi ich bieżących stanów oraz odczuć.  Nie znalazłam jednak żadnych oficjalnie uznawanych, wyczerpujących opracowań, które odzwierciedlałyby fakt, iż w ludzkim kolektywie istnieją obszary, w których warstwa ta jest zrozumiana oraz oswojona.(Chyba, że o czymś nie wiem – więc bedę tu wdzięczna za informacje o takich publikacjach.)

 

Widać więc, iż obszar ten, zarówno na poziomie społecznym jak indywidualnym, uległ bardzo silnemu wyparciu. Mało kto w swojej własnej osobowości, ma w niego wgląd oraz jasne zrozumienie mechanizmów jego działania. Zawarte w nim treści psychiczne, są więc jak drzewa, które wzrastały w wiecznym cieniu na nieurodzajnej glebie – są skarłowaciałe, powykręcane, nierozwinięte – a co za tym idzie, rodzące fundament dla negatywnych emocji: głównie poczucia winy oraz wstydu. (Jedną z cech warstwy intuicyjno-sytntonicznej jest bowiem to, że stanowi glebę, na której wyrastają emocje.)

 

Tymczasem – każde zwierzę da się oswoić oraz zrozumieć, jeśli wygospodaruje się na to czas i przestrzeń. Powiem więcej – jesteśmy w takim momencie historycznym, w którym z uwagi na to, co dzieje się dookoła – jest to niezbędne. Warstwa SI jest bowiem niczym prądnica, która napędza i podtrzymuje to, co na niej „wyrasta” (czyli emocje oraz myśli). Jeśli jest ona nieoswojona, nierozumiana i tym samym – zostawiona sama sobie – stanowi ona źródło powstawiana różnych społecznych oraz indywidualnych – gorgon.

Na tropie warstwy syntoniczno – intuicyjnej:

Oczywiście jest to temat na szerszą rozprawę i nie odpowiem tutaj w wyczerpujący sposób o tym, jak dokładnie ona funkcjonuje. Nie mniej, przedstawię poniżej kilka charakterystyk, przybliżających w których obszarach życia można ją w praktyce zaobserwować oraz po jakich objawach rozpoznać:

 

→ Kompas zgodności syntonicznej

Warstwa SI to nasze wrażenia i odczucia: pierwsza, automatyczna interpretacja bodźca fizycznego (bądź też emocjonalnego –sic!), który do nas dotarł. To odczuwanie przyjemności, bądź też niechęci, przyciągania lub odpychania. Za pomocą tego obszaru, jesteśmy w stanie „dotknąć” bezpośrednio tego, jak ktoś się czuje oraz współodczuwać, współprzeżywać z nim sytuację, w której się znalazł. Dzięki niej odbieramy wrażenia: to, czy ktoś jest nam przychylny, bądź też żywi względem nas niechęć, czy jest nami zainteresowany, bądź też niekoniecznie. Innymi słowy – jesteśmy w stanie zidentyfikować ludzi, zjawiska oraz zdarzenia, które są z nami zgodne syntonicznie – czyli rezonujące, współbrzmiące. W momencie, w którym nie mamy w nią żadnego wglądu oraz nie rozumiemy natury i mechanizmów jej działania, do pewnego stopnia działa ona jako coś, czemu bliżej do instynktu, niż intuicji. Wówczas funkcjonowanie tej warstwy objawia nam się nieco „magicznie”: nie wiemy czemu, lecz „ciągnie” nas do pewnych osób – zazwyczaj tych, którzy są syntonicznie zgodni z umiejscowioną w jej obszarze, psychiczną raną – ogniskiem zapalnym. To bardzo ważne – gdyż w warstwie SI tkwią fundamenty wielu ludzkich dramatów – czyli tych wszystkich niewytłumaczalnych „cosi”, które popychają nas w kierunku różnych uwikłań, częstokroć przebiegających początkowo w aurze uniesienia, wielkiego podniecenia oraz poczucia „magii”,  kończących się jednak z czasem wielkimi dramatami życiowymi oraz rozczarowaniem.

→ Hiperdotyk

Tak jak wspomniałam wcześniej, wrażenie oraz odczucie to główne narzędzia funkcjonowania tej warstwy. Ze zmysłów, które znamy, najbliższym ich odpowiednikiem będzie dotyk. Wyobraź więc sobie, że tak samo, jak za pomocą rąk jesteś w stanie odczuć, czy dotykany obiekt jest szorstki, gładki, ciepły, chropowaty etc, – na takiej samej zasadzie jesteś w stanie zidentyfikować, czy ktoś jest do Ciebie przychylnie nastawiony, czy będzie osobą harmonijnie z Tobą współpracującą, miłą itd. Ów hiperdotyk pozwala nam więc „wymacać” sytuację, w jakiej się znajdujemy. Niektóre osoby posługują się na codzień tym hiperdotykiem. Mówimy o nich, że mają w życiu szczęście, bądź też bardzo silną intuicję, która mówi im, dokąd kierować swoje kroki w życiu.

→ Czterolistna koniczynka

Można więc powiedzieć, że warstwa SI służy za nasz indywidualny kompas. Przy założeniu, że działa ona w zrównoważony i niezakłócony sposób, prowadzi nas do właściwych ludzi, do tych miejsc oraz zdarzeń, które będą dla nas korzystne z punktu widzenia homeostazy całej osobowości: Wybierane przez nas jedzenie faktycznie będzie nam służyło, ubranie będzie nam „leżało” (będziemy wyglądać w nim dobrze), przyjmą nas do takiego miejsca pracy, w którym atmosfera będzie miła. Wejdziemy w relację biznesową z kimś, z kim stworzymy układ przynoszący profity obu stronom. Nasze romantyczne zainteresowanie skierujemy pod adresem osoby, która je odwzajemni. Osoba ta będzie miała dla nas również przestrzeń w swoim życiu i  będzie z nami zharmonizowana również pod względem seksualnym. Jeśli warstwa ta jest uszkodzona (pełna wielu psychicznych ognisk zapalnych), jej  działanie przyniesie efekty odwrotne. Ciągnąć nas będzie do takich miejsc i ludzi, którzy odzwierciedlają owe uszkodzenie – będziemy zakochiwać się w niewłaściwych osobach, zawierać relacje biznesowe z ludźmi, którzy nas oszukają, dobierane przez nas ubranie nie będzie na nas dobrze leżało  (możemy wręcz sprawiać wrażenie ludzi „przebranych” zamiast ubranych) etc.

→ Strumień odczuć w ciele fizycznym

O tym, czym dokładnie ów strumień jest, pisałam w artykule traktującym o tym, czy mamy wpływ na swoje życie. Chodzi tu o to, iż jednym ze wskaźników, umożliwiających zidentyfikowanie stanu naszej warstwy syntoniczno – intuicyjnej, są odczucia bardzo zbliżone do cielesnych. Ucisk w gardle, ciężar na ramionach, pieczenie na wysokości serca, bądź też splotu słonecznego – to najczęściej oznaki jakiegoś rodzaju odrzucenia. Natomiast kiedy odczuwamy przyjemne, rozlewające się po ciele ciepło, lekkość ciała, silny strumień czegoś „odżywczego”, który nierzadko może przetoczyć się nawet przez całe ciało – są objawem jakiejś akceptacji. Ciało fizyczne pełni więc tutaj funkcję barometru, pomagającego w odczytywaniu tego, co komunikuje nam nasza warstwa SI. Dzieje się to właśnie dzięki tym subtelnym odczuciom.

 

Jeśli o mnie chodzi, uważam, że praca z tym obszarem jest obowiązkowa, jeśli mówimy o uczciwej chęci Wyzdrowienia – czyli fundamentalnej zmianie swojego życia. Z uwagi na dynamikę działania całej ludzkiej osobowości, warstwa SI zajmuje w niej bardzo istotne miejsce, gdyż jako źródło zasilania oraz fundament, na którym wyrastają kolejne warstwy psychiki – (czyli emocje oraz myślenie) – determinuje ich jakość oraz sposób działania. Jeśli mamy w tym obszarze bałagan – a wszyscy w jakimś stopniu mamy – trudno się dziwić występowaniu wrogości, wojen, niechęci, nieuczciwości oraz pozostałych nieatrakcji, mających miejsce  w naszym ludzkim lunaparku. Dobrą wiadomością jest jednak to, że widać w tym wszystkim światełko w tunelu – ten temat da radę ogarnąć: nie jest on żadnym wyrokiem, przekleństwem ani fatum. Wymaga to jednak chęci i gotowości skonfrontowania się z tym, przed czym przez całe życie uciekamy.

To co nas ogranicza, ostatecznie nas uwalnia – napisał kiedyś ktoś naprawdę mądry

Ilustracją tego jest Paul Atryda, który w filmie Diuna przechodzi pomyślnie próbę skrzynki, a co za tym idzie – uzyskuje możliwość działania na rzecz swojej planety w zupełnie inny – niż reszta ludzi – sposób. Jeśli nie widzieliście tego filmu – koniecznie obejrzyjcie, to optymistyczny akcent na zakończenie tej długiej wypowiedzi. Jeśli jednak chodzi o bardziej praktyczne konkrety, czyli w jaki sposób pracować ze swoją warstwą syntoniczno – intuicyjną oraz jaka jest jej dokładna mechanika – to już temat na kolejną opowieść. Dlatego też proszę o trochę cierpliwości 🙂

 

Podobne wpisy

7 komentarzy

  1. Bardzo ciekawe przemyslenia. Przyznam ze juz kolejnych nie moge sie doczekać. P.S dzieki za print

    1. No to super, bardzo się cieszę, że Ci się podobało 😀 Najprawdopodobniej kolejnym materiałem z tego cylku będzie jakiś film na youtube. Będę informować na bieżąco 😉

    1. Myślę, że już niebawem tych konkretów pojawi się jeszcze więcej – ten temat jest bardzo szeroki i głęboki 🙂

  2. to co piszesz na temat “przyciągania” do siebie właściwych i niewłaściwych ZDARZEŃ, bardzo mocno pokrywa się z tym, o czym mówi ruediger schache w swej książce “magnetyzm serca”. Wprawdzie on opisuje “jedynie” kwestię związków międzyludzkich, a całą tę kwestię ujmuje raczej w sposób “duchowy” czy “ezoteryczny”… jednak gdyby pozamieniać niektóre pojęcia i te, których użył autor w książce zastąpić takimi, jaki posługujesz się Ty (lub na odwrót) – sens pozostałby ten sam.
    W pełni się zgadzam z tym, co piszesz – warto pracować na tą sferą i pozwolić sobie na jej odkrycie w sobie samym, a z czasem także nauczyć się jej słuchania – to prawdziwy skarb, którego, niestety, nie doceniamy…
    Blog oczywiście wędruje do Ulubionych. Śledzę z ciekawością 🙂
    Pozdrawiam serdecznie i życzę pomyślności 🙂

    1. Dziękuję Mikołaju – dobrze jest czytać, że pisane tu słowa są odbierane jako przydatne i znajdujące potwierdzenie w innych „obszarach” świata 🙂
      Naturalnie jestem zdania, że rzeczywistość jest jedna i rządzi się pewnymi stałymi prawami, którym w pewnym sensie blisko jest do „przyrodniczych”. Nie mniej posługujemy się różnymi językami do jej opisywania, które wynikają z naszych profili percepcyjnych, co może rodzić wrażenie, że „jest wiele rzeczywistości”, co do pewnego stopnia jest również prawdziwe, więc… pojawia się paradoks… który jest immanentną cechą Prawdy 🙂

      Owe obrazy rzeczywistości mogą różnić się od siebie kątem patrzenia na nią, stopniem precyzji, czy adekwatności – nie mniej (przynajmniej z założenia) – powinny być względem siebie komplementarne. Każda perspektywa zawiera bowiem w sobie mniejszy lub większy okruch Prawdy, a naszym zadaniem (w to wierzę) jest układanie ich w taki obraz, który będzie dążył do jak najwierniejszego odzwierciedlenia Tego Co Jest.

      Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję za ciepłe słowo 🙂

  3. Skoro masz takie zdanie na temat rzeczywistości, to znaczy, że mamy bardzo podobny punkt widzenia 😉 Bardzo podoba mi się to, co piszesz napisałaś na temat paradoksu rzeczywistości. Parafrazując słowa, które kiedyś gdzieś przeczytałem – jest tyle światów, ilu ludzi. Można by o tym rozprawiać godzinami. Swoją drogą, jest to bardzo interesujący temat na wpis 🙂 To samo można powiedzieć na temat pojęcia “prawdy”. Ciekawe jest dla mnie w tym momencie też to (a nie wierzę w przypadki), że właśnie dzisiaj sięgnąłem po niepozorną książkę (choć już od jakiegoś czasu czekała na półce na swoją kolej) taki słowa: ” Wszystko, co wiemy o sobie stanowi opowieść, którą tworzymy na podstawie rzeczywistości, lecz jednocześnie jest to historia postrzegana tylko z naszego punktu widzenia. nasza perspektywa opiera się na osobistym doświadczeniu, na tym, co wiemy, oraz na tym, w co wierzymy. a to, co wiemy i w co wierzymy, jest jedynie programem – to tylko słowa, idee i opinie, które dostarczają nam inni ludzie, a także nasze doświadczenia życiowe. Ludzie widzą prawdę, lecz nie jest prawdą to, w jaki sposób uzasadniamy i postrzegamy to, co widzimy – to bowiem sa opowieści (…) Musimy jednak doświadczyć prawdy, by ją poznać; nie można opisać prawdy słowami. Gdy tylko zaczniemy mówić o prawdzie, gdy spróbujemy ubrać ją w słowa, od razu przestanie ona być prawdą. Możemy jej doświadczyć i możemy ją poczuć, lecz gdy tworzymy opowieść, staje się ona prawdą tylko dla nas. Dla wszystkich innych nie jest już to prawda. Każdy tworzy własną opowieść i żyje w swoim śnie”.
    wiele można by o tym mówić… Lepiej już skonczę, bo nie starczy miejsca na inne komentarze 😉
    A książkę Don Miguela Ruiz’a szczerze polecam – zarówno osobom myślącym czysto naukowo i racjonalnie jak i tym, którzy wkroczyli na ścieżkę rozwoju duchowego.
    Pozdrawiam i życzę owocnego blogowania (i vlogowania) w maju i nie tylko 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *