Prawa Uniwersalne – świadomościowy „MUST HAVE” współczesnego człowieka
Jest to wstępny artykuł dotyczący niewidocznych dla niewprawnego oka mechanizmów, o których ludzie najczęściej nie mają zielonego pojęcia, a które zazwyczaj zmieniają ich życie w piekło. Nieświadomość ich istnienia nie zmienia faktu, że swoim zachowaniem stale, nieumiejętnie wprawiają je w ruch. Wszystko to dzięki braku zrozumienia samych siebie oraz otaczającego świata, którego działanie i dynamika jest regulowana przez te właśnie ukryte mechanizmy, czyli Prawa Uniwersalne.
Prawa Uniwersalne są trwałymi mechanizmami Przestrzeni/świata/środowiska, w którym żyjemy. Niegdyś nazywano je prawami boskimi. W pewnym stopniu nawiązują do nich koncepcje prawa naturalnego – nie mniej jednak nie są to pojęcia równoznaczne. Współczesna kultura oraz świadomość potoczna praktycznie nie uwzględniają ich istnienia. Obowiązują one jednak bez względu na to, czy człowiek w nie wierzy, oraz jaką ma w ich temacie opinię.
Uniwersalność tych praw wyraża się między innymi w fakcie, że dotyczą one każdego: bez względu na zajmowaną przezeń pozycję społeczną, okresową koniunkturę popularności własnej, ilość układów i znajomości z ludźmi na wyższych „szczeblach władzy”. Bliżej im jest do siły ciążenia i całego szeregu zjawisk o charakterze przyrodniczym, niż uzgodnień powziętych w trakcie ludzkich spotkań, przy stołach bardziej lub mniej okrągłych, umów zwyczajowych, czy praw spisanych w opasłych kodeksach cywilnych.
Prawa Uniwersalne – nowy rodzaj myślenia
Rzeczą bardzo istotną jest tu fakt, że nie możemy rozumieć praw Uniwersalnych w kategoriach, w jakich zwykliśmy w sposób potoczny myśleć o prawie. Są one bowiem pewnymi warunkami brzegowymi dla zaistnienia zjawisk, przejawiających się na różnych poziomach rzeczywistości egzystencjalnej. Jak bardzo myślenie kategoriami Praw Uniwersalnych różni się to od klasycznego myślenia ludzkiego na temat prawa w ogóle, niech zobrazuje poniższy przykład, w którym zupa posłuży za analogię ogólnie pojmowanego, ludzkiego dobrostanu.
Czymże więc jest prawo zupy?
Z punktu widzenia Praw Uniwersalnych, obecność zupy jest określona przez występowanie garnka, ognia, przypraw oraz warzyw. Ponadto musi istnieć inteligentna siła (świadomość przyobleczona w ciało), która połączy te składniki w jedną całość, w odpowiedniej kolejności i proporcjach.
Kiedy mamy brak lub nadmiar któregokolwiek z powyższych warunków brzegowych – garnka, warzyw czy ognia – uruchamiane są mechanizmy „wyrównawcze”, które wyglądają inaczej w zależności od tego, czy mamy czegoś za dużo, za mało, czy też nie posiadamy tego w ogóle. Zatem np. gdy nie mamy garnka, wszczynana jest procedura pozyskania go. Gdy mamy dwa, a faktycznie potrzebujemy tylko jednego (bo nie wyrażamy gotowości do gotowania zupy w większej ilości niż przewiduje pojemność jednego naczynia), przestrzeń uruchamia takie mechanizmy, by ową nadwyżkę przesunąć tam, gdzie ktoś jej potrzebuje itd.
Prawo zupy z perspektywy prawa ludzkiego
Z ludzkiego punkt widzenia, prawo do zupy zostałoby określone mniej – więcej tak: każdy człowiek ma prawo posilać się zupą, gdyż jest ona pożywnym daniem, zapewniającym człowiekowi zaspokojenie jego elementarnych potrzeb. Wszyscy więc wiedzą, że zupę każdy ma prawo i wręcz jeść powinien, lecz gdy zupy brak, wszczynana jest zazwyczaj awantura. Świadomość kolektywna jednak nie zdaje sobie sprawy, że taki stan rzeczy jest wynikiem faktu, że garnka brak, lub jest dziurawy, bądź też że nie ma drewna do rozpalenia ognia. Albo że ma się dwa garnki, lecz zero warzyw, przy całym zastępie przypraw i braku drewna. W innej wersji braku zupy: są wszystkie składniki, a brakuje świadomości dotyczącej procedur zupy przygotowania, kiedy to sypie się soli do ognia, a wrzątkiem zalewa rozpalony ogień. Wówczas obrzuca się błotem nieszczęśnika, który powołany został przez kolektyw do roli kucharza w tej niekompletnej, pozbawionej wiedzy i świadomości – kuchni.
„Mają oczy a nie widzą, mają uszy a nie słyszą”
– Jak to mówił główny bohater najpopularniejszej książki na świecie. Kiedy więc ktoś przychodzi i wspomina o tym, że jest coś takiego jak garnek, ogień, warzywa oraz pewna kolejność czynności sprowadzających zupę do rzeczywistości i że niekoniecznie stawianie kucharza w pozycji kozła ofiarnego rozwiązuje problem zupy, kolektyw (nie)świadomości patrzy na niego jak na wariata:
– Co? A co to ma wspólnego z zupą? Przecież jesteśmy głodni! Garnek? Żaden z liczących się uniwersytetów ani uczonych w piśmie nie potwierdził jego istnienia. Warzywa? Kolejność umieszczania składników? Stan świadomości kucharza? Czegoś ty się naćpał? Idź się leczyć człowieku! Mamy ważniejsze sprawy na głowie – przecież nie mamy zupy!
Do takich “sensownych” dialogów sprowadzają się dzisiaj dyskusje zarówno na poziomie jednostkowym jak i kolektywnym. Na szczęście jednak, żadne uniwersytety i analizy egzegetów nie muszą potwierdzać istnienia Praw Uniwersalnych. Obowiązują one bez niczyjego uznania. Człowiek może o nich nie widzieć, może je ignorować i lekceważyć w swoich działaniach. Nie mniej z uwagi na własny dobrostan, powinien dążyć do ich sobie uświadomienia.
Porządek poprawkowy
Jak więc zilustrowałam na przykładzie prawa zupy, kiedy postępujemy w sposób, który nie uwzględnia dynamiki i zasad działania Praw Uniwersalnych, wówczas (zresztą zgodnie z nimi samymi) – uruchamiamy cały szereg korekt, których celem jest uświadomienie nam ich (praw) istnienia. Zazwyczaj ma to miejsce w postaci nieprzyjemnych, nierzadko tragicznych wydarzeń, doprowadzających nasze życie do ruiny: niedostateczna ilość zupy, zupa ugotowana z trujących składników, niewystarczająco ciepła, mało pożywna itd.
„Lud pogrążony w niewiedzy” nie dysponuje kodami kulturowymi (czyli również świadomością), która pozwala skutecznie nie dopuszczać, względnie podnieść się jednostkom z takich zapaści. Wszystko to doprowadza do pogłębiającego się poczucia zagubienia człowieka w świecie i jego przekonania o niesprawiedliwości dotykających go zdarzeń.
Cierpienie, jakiemu taki człowiek podlega, paradoksalnie nie jest karą żadnego mściwego losu, otoczenia itd. To informacja zwrotna od Przestrzeni, od Życia, że właśnie przeciągnęliśmy jakąś niewidzialną strunę. Tym wydarzeniem, owa struna mówi do nas: „zobacz mnie, uznaj mnie, zacznij działać w oparciu o uwzględnienie mojego istnienia”. Problem tkwi w tym, że dzisiaj ludzie już nie umieją przeczytać mowy wydarzeń oraz rozpoznać w nich mocy, jakie właśnie wprawiali w ruch. Szukają natomiast nagminnie przyczyn w skutkach tego, co sami wcześniej, w wewnętrznym sensie – rozpętali. Wszystkie narracje, na których wybudowana jest współczesna kultura, wznoszą się na takich właśnie pokrętnych fundamentach.
Tymczasem, wbrew pozorom, nic w życiu nie jest przypadkowe. Wszystko ma swoją kolejność i potrzebuje szeregu zdarzeń, by móc swój sens oraz znaczenie, zamanifestować i ujawnić. Zdarzenia te ułożone są zgodnie z porządkiem Prawa Uniwersalnego i można je rozpoznać poprzez wyśledzenie powtarzających się w nich schematów. Sęk w tym, że ludziom zazwyczaj brakuje czasu, by uchwycić tą schematyczność zdarzeń, dotykających ich zarówno w życiu jednostkowym jak i kolektywnym.
“Odnalezienie ich (zdarzeń) rytmu, pochwycenie “nieuchwytnego” schematu łączącego pozornie oddalone od siebie w czasie wątki życiowe, pozwala odczytać wiadomość, którą Początek i Koniec Wszystkiego, za pośrednictwem Życia próbuje nam przekazać. Brak umiejętności Czytania tych istotnych informacji, w dalszej kolejności skutkuje niezrozumieniem oraz zagubieniem, w gąszczu dotykających nas zdarzeń.”
Harmonia Sfer
Jest jeszcze jedna bardzo istotna kwestia, dotykająca percepcji Praw Uniwersalnych. Kiedy słyszymy słowo „prawo” od razu przychodzi nam na myśl jakaś instytucja oraz jej organy, które stoją na straży ich przestrzegania. Pojawia się skojarzenie z pewnym przymusem, hierarchią itd. Nie mniej, analogią najbliżej odzwierciedlającą Prawa Uniwersalne, wbrew pozorom, jest muzyka. Jeśli się do nich stosujemy – pieśń naszego życia staje się piękna, harmonijna, budująca. W przeciwnym wypadku stanowi kakofonię przypadkowych dźwięków.
“Prawa Uniwersalne wprowadzają w przestrzeń naszego życia porządek, na takiej samej zasadzie jak reguły muzyczne tworzą przepis na to, by utwór był przyjemny dla ucha. Nikt nikogo nie ukarze za uporczywe tworzenie kociej muzyki – nie mniej – czy ktoś będzie chciał jej słuchać? Logika nakazywałaby tu, że sam kompozytor, pod wpływem zmęczenia swych własnych uszu, powinien w końcu pochylić się nad własnym szarpidructwem i poszukać sposobów na to, by podciągnąć swój warsztat muzyczny.
Podobnie i Życie: nie ma takiej siły, która będzie zabraniała człowiekowi piłowania gałęzi na której siedzi. Jednak cały szereg okoliczności następujących po doprowadzeniu dzieła tego rodzaju do końca, powinien go mocno zainspirować do weryfikacji dotychczasowych założeń. Tak jak pisałam wcześniej, Prawa Uniwersalne dopuszczają ich (praw) forsowanie i łamane. Jednak wszystkie tego rodzaju nadszarpnięcia są skrupulatnie „zapisywane” i człowiekowi jest „oddawane” dokładnie tyle ile przegiął w ich nadwyrężaniu. Uruchamianie są mechanizmy korekty, które językiem dotykających nas wydarzeń, omawiają dokładnie charakter i rodzaj naszego względem Praw Uniwersalnych nadużycia. Sęk w tym, że prawie nikt tego nie umie dzisiaj poprawnie i trzeźwo odczytywać. W zasadzie wszyscy musimy się tego uczyć na nowo. Na bieżąco. Na bazie prób, błędów, na żywym doświadczeniu i strzępach starożytnej wiedzy, które ocalały w katastrofie, którą potocznie nazywa się formowaniem cywilizacji współczesnej.
Pewnie będziecie pytali – jakie to są w końcu te prawa i jak działają? Jak je rozpoznać, żeby w końcu swoje życie ogarnąć? Oczywiście nie zostaną one omówione w tym wpisie. Nie – jest tego zbyt wiele. Zainteresowanym polecam zapoznać się z traktatem hermetycznym o nazwie Kybalion – tam mniej – więcej są one zarysowane. Jednak sugeruję również nie brać zeń wszystkiego jak leci, gdyż uważam, że informacje tam zawarte wymagają ponownego omówienia jak i doprecyzowania. Wierzcie mi, bądź też nie, drodzy Czytelnicy, wbrew pozorom ludzkość nigdy nie była w tak ciemnej d*** i nie widziała tak niewiele, jak w chwili obecnej. Stoi przed nami zadanie przypomnienia sobie alfabetu działania rzeczywistości. To nie jest zupa instant, tylko skomplikowany proces, który niestety zabiera czas, lecz jest niezbędny do tego, by ocalić to, co jeszcze w tym zbiorowym szaleństwie wykazuje jeszcze oznaki Życia.